Grudzień 1998r. Na pokrytej grubym lodem drodze Doktor Piotr Janaszek traci panowanie nad kierownicą, uderza autem w samochody jadące z naprzeciwka i ginie na miejscu. Tak odszedł człowiek, który w PRL-owskiej Polsce tysiące niepełnosprawnych dzieci wyciągnął z domów i nauczył żyć. Kim był „Doktor Mielnica” i kto kontynuuje jego dzieło?
Wstawaj wcześnie!
„Jeśli nie możesz się z czymś wyrobić, to wstań godzinę wcześniej” mawiał Piotr Janaszek zaczynając każdy dzień o 5.00 rano. Zanim wyszedł do pracy w Szpitalu Powiatowym (obecnie Wojewódzkim) w Koninie kupował ciepłe bułki na śniadanie dla rodziny, a potem zasiadał do starej maszyny do pisania ustawionej na kuchennym stole.
Był początek lat 80., gdy każdego ranka, w niewielkim mieszkaniu w jednym z konińskich bloków, Piotr Janaszek, Poznaniak urodzony w 1947 r., lekarz specjalista ortopedii i rehabilitacji, absolwent poznańskiej Akademii Medycznej, uczeń prof. Wiktora Degi (twórcy idei rehabilitacji globalnej) zaczął przelewać na papier swój bunt na dramatyczne warunki, w których żyły wówczas osoby niepełnosprawne. Wstydliwie ukryte po kątach domów, w izolacji od ludzi, bez dostępu do rehabilitacji, nauki i pracy.
– Poranny stukot maszyny do pisania. Ten dźwięk pobudki to najtrwalsze wspomnienie z dzieciństwa – mówi Zuzanna Janaszek-Maciaszek, starsza córka Doktora Piotra. – Spod maszyny wypływało setki kartek a na nich wnioski o wsparcie, albo wydanie zgód, albo felietony dla czasopism, albo opisy nowych przedsięwzięć. Aby osiągnąć cel Tata potrafił „zalać” jakąś instytucję, czy władze partyjne morzem pism – mówi Zuzanna.
Walcz o siebie!
Doktor Janaszek był 50 lat temu jednym z pierwszych, którzy walczyli o to, aby osoby z niepełnosprawnościami żyły razem, a nie obok reszty społeczeństwa. – Tata podkreślał, że budowania godności i własnej wartości trzeba uczyć od dzieciństwa. Wpajał małym pacjentom, że choć nie mogą sprawnie poruszać się, to mają wiele innych zdolności i umiejętności. Muszą je tylko odnaleźć i rozwijać, a obowiązkiem osób sprawnych jest, aby im w tym pomóc – wspomina Olga Janaszek-Serafin, młodsza córka Doktora Piotra.
Z niezgody Piotra Janaszka na ludzką krzywdę, jego determinacji i „powodzi” listów, w konińskim szpitalu powstał prekursorki w opiece nad hospitalizowanymi dziećmi Oddział Rehabilitacji Dziecięcej. Przebywający tam wiele miesięcy mali pacjenci nie musieli chodzić w piżamach, aby czuć się jak w domu, a między zabiegami dekorowali szpitalne ściany malunkami, albo uczyli się np. fotografować. Później, za sprawą Doktora Piotra rozpoczęły w Koninie działalność także m.in.: Poradnia Zaopatrzenia Ortopedycznego i jeden z pierwszych w kraju Warsztat Terapii Zajęciowej (WTZ).
Ucz się i rozwijaj!
Wśród osób niepełnosprawnych oraz całej polskiej ortopedii i rehabilitacji Piotr Janaszek znany jest przede wszystkim jako twórca nowatorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej w Mielnicy nad jeziorem Gopło. Zanim jednak powstał ten ośrodek Doktor Piotr organizował pierwsze w kraju kolonie zuchowe i obozy harcerskie, wspólne dla dzieci/młodzieży niepełnosprawnej i sprawnej, m.in. w Wąsoszach, Słupcy i Giewartowie. Niepełnosprawne dzieciaki odnajdywał sam, często w zapadłych wsiach i przekonywał rodziców, aby oddali dzieci pod jego opiekę na 2 tygodnie.
Anna Klechniowska urodziła się z rozszczepem kręgosłupa i była pacjentką Doktora Janaszka. Na pierwsze takie kolonie pojechała jako 7 latka. – Miałam szczęście, bo rodzice zabierali mnie na wakacje w różne miejsca. Ale były z nami dzieciaki, które pierwszy raz wyściubiły nosy z domu. Często z tak biednych rodzin, że harcerze, którzy się nami opiekowali kupowali im ubrania i buty. Na obozach część dzieci nocowała w szkole, a część w namiotach. I spanie w namiotach, choć na wózkach przez piach albo błoto trudno było do nich dojechać, to była największa frajda – mówi p. Anna.
Wspomina ciepło dźwięk trąbki budzący kolonistów, poranne apele z raportami, składanie przysięgi, zajęcia rekreacyjne, konkursy, odwiedziny znanych osób, nocne podchody oraz zdobywanie umiejętności. – Ale takich, które były dla nas, dzieciaków niepełnosprawnych istotne, np. ubranie się, zawiązanie butów, pościelenie łóżka. Na koloniach i obozach Doktora Piotra była i zabawa i nauka – samodzielności, tworzenia relacji, współpracy. Opiekunowie nie rozczulali się nad nami, ale pokazywali jak walczyć o siebie. Mówili: jesteś człowiekiem i choć małym to już odpowiadasz za siebie. Dzieciaki po koloniach były odmienione – śmiałe, gadatliwe. Już wtedy mieliśmy pewność, że Doktor Piotr robi coś wyjątkowego, coś czego nie robią inni – mówi p. Anna.
Tradycję organizacji kolonii zuchowych i obozów harcerskich dla dzieci/młodzieży niepełnosprawnej kontynuowała założona przez Piotra Janaszka w 1989 r. Fundacja Mielnica. Z czasem, przy Fundacji zaczęły działać także m.in.: Warsztaty Terapii Zajęciowej i Ośrodek Kształcenia Instruktorów WTZ, Zakład Pracy Chronionej, Przychodnia Rehabilitacyjna, Klub Sportowy Osób Niepełnosprawnych „Spartakus” i Hostel dla Matki z Dzieckiem Niepełnosprawnym.
Uśmiechaj się!
Kartki spływające spod maszyny do pisania były także powiernikami złych emocji. To na nie Doktor Janaszek przelewał swoją złość, żal, rozczarowanie i frustrację. – Dla nas i innych miał tylko uśmiech – mówią jego córki. – To nie był srogi „pan doktor zza biurka”, ale lekarz, który był z nami całym sobą – mówi Elżbieta Wiech, była kolonistka obozów Doktora Piotra, a obecnie pracownik PFRON. – Gdy nas odwiedzał i dokumentował obozowe wydarzenia, każdy czuł, że przyjechał właśnie do niego. Potrafił wyłuskać z gromady dziecko smutne lub przestraszone i w kilku słowach dodać mu radości. Pamiętam, że w deszczowe dni Doktor Piotr zbierał nas w stołówce, wyskakiwał nagle zza drzwi w słomianym kapeluszu i przygrywając na gitarze śpiewał: „Słoneczko nasze otwórz pyska, bo nie do twarzy ci w chmurzyskach” – wspomina z rozrzewnieniem p. Elżbieta.
Doktor Janaszek nie tylko był czynnym lekarzem i prowadził Fundację, ale także m.in. zainicjował konińskie Ogólnopolskie Przeglądy Filmów „Żyją wśród nas” i Ogólnopolskie Olimpiady Umiejętności Osób Niepełnosprawnych „Abilimpiada” oraz pobyty osób z niepełnosprawnościami w Szwecji, Holandii, Czechach, Francji, Niemczech i USA (Nowy Jork). Za swoją działalność społeczną został odznaczony Medalem im. Karola Marcinkowego Akademii Medycznej w Poznaniu, nagrodą im. Hanny Dworakowskiej „Serce na Dłoni” oraz Orderem Uśmiechu przyznawanym przez polskie dzieci. Skąd brał na to siły?
– Z drzemek! – odpowiadają ze śmiechem córki Doktora Piotra. – Tata nie pił kawy, ale w ciągu dnia przesypiał kwadrans i potem znowu działał na pełnych obrotach. Wieczorami woził nas jeszcze „na barana”. Drzemał nawet przy stole na uroczystościach rodzinnych i u przyjaciół.
Zostaw dobro po sobie!
Dla córek Doktora Piotra, które nie jedne wakacje spędziły na „Janaszkowych koloniach”, było jasne, że kiedyś będą z ojcem pracować. Nie spodziewały się jednak, że tak szybko go zastąpią. Kiedy Zuzanna ukończyła Uniwersytet Ekonomiczny, a Olga Akademię Wychowania Fizycznego (obie uczelnie w Poznaniu), rozpoczęły pracę w Fundacji Mielnica. – Po kilku latach postanowiłyśmy jednak powołać własną organizację, która działałaby w pełni zgodnie z ideami naszego ojca – mówi Zuzanna. W 2004 r. wspólnie z już niestety śp. Mamą Joanną, biologiem – cytologiem, powołały Fundację im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ.
Fundacja PODAJ DALEJ realizuje wiele nowatorskich, uznanych w Polsce i na świecie projektów społecznych, m.in. mieszkania treningowe dla młodych osób, które nagle stały się niepełnosprawne, szkolenia paralotniarskie i szybowcowe dla osób z niepełnosprawnością ruchową, a także kolonie „Małych Odkrywców” będące kontynuacją kolonii organizowanych przez Doktora Piotra.
W Fundacji PODAJ DALEJ pracują lub ją wspierają dawni pacjenci Doktora Piotra. Jest wśród nich p. Anna (doradca zawodowy) i Sławomir Pilarski, obecnie wykładowca gitary, niegdyś pierwsze, polskie, niepełnosprawne (niedowład kończyn dolnych) dziecko, które zdobyło międzynarodowy patent żeglarski. – Nie mogę powiedzieć, że Doktora Piotra nie ma, bo on mi wciąż towarzyszy – mówi p. Sławomir. – Nauczyłem się sam grać na gitarze, a teraz uczę innych. Pływam i jestem ratownikiem WOPR, żegluję, jeżdżę konno, jestem jednym z 8 niepełnosprawnych Polaków z międzynarodową licencją paralotniarską. I zamierzam przepłynąć wpław 5 największych polskich jezior. A robię to, bo kiedyś poznałem Doktora Piotra, który sprawił, że nie boję się zmian i bez lęku spełniam marzenia. Doktor Piotr nie tylko leczył i rehabilitował, ale budził człowieka w ludziach, którzy nie widzieli w sobie ludzi.
Emilia Traczyk